Kultura organizacyjna nie powstaje z dnia na dzień
Czyli o tym, jak hype spotyka się z rzemiosłem – i dlaczego nie zawsze jest to spotkanie bezkonfliktowe.
Potrzebny czas: 6 minut
Miejsce, w którym rodzi się kultura… albo i nie
Każdy, kto próbował kiedykolwiek kształtować kulturę organizacyjną, przekonał się, że nie da się jej zbudować w ekspresowym tempie. Kultura firmy nie powstaje bowiem za dotknięciem magicznej różdżki ani nie jest efektem jednego przemyślanego projektu. Ona rodzi się naturalnie – odzwierciedla nastroje, doświadczenia i potrzeby ludzi, którzy tę firmę tworzą.
Najważniejsze jest to, co robią liderzy. Nawet najbardziej kwieciste hasła i prezentacje nie mają znaczenia, jeśli sposób działania zarządzających temu przeczy. Jak mawia się żartobliwie:
“Kultura nie jest tym, co piszesz w ulotce, tylko tym, jak zachowujesz się w piątek wieczorem, gdy projekt się sypie.”
I tu właśnie dochodzimy do sedna: w niektórych firmach nie jest problemem brak wyrazistej kultury, lecz jej… nadmiar. Dwie silne siły – kultura hype’u i kultura rzemiosła – ścierają się, próbując wypracować wspólną drogę.

Kiedy hype spotyka rzemiosło: dwa żywioły w jednej organizacji
Ludzie hype’u – mistrzowie wizji, energii i kapitału
W startupach i młodych firmach technologicznych często prym wiodą osoby, które można by nazwać “ludźmi hype’u”. To oni potrafią:
- Przyciągnąć fundusze inwestorów jak magnes,
- Budować wielkie wizje i snuć plany zawrotnego wzrostu,
- Tchnąć w zespół energię, by działać w tempie „prędkości Internetu”.
Taka dynamika bywa wprost niezbędna, gdy stawka jest wysoka, a konkurencja nie daje chwili wytchnienia. Rozwój musi być szybki i efektowny, bo kapitał na rozwój płynie szerokim strumieniem – ale też wymaga błyskawicznego zwrotu w postaci dominującej pozycji na rynku.
Ludzie rzemiosła – pasjonaci jakości, perfekcji i spokoju
Po drugiej stronie mamy “ludzi craftu” – specjalistów, którzy uwielbiają dogłębnie zrozumieć problem, wypracować dopracowane rozwiązanie i dbają o każdy detal. Programiści, projektanci, architekci informacji – wszyscy ci, którzy twórczo pracują nad kolejną linijką kodu, szkicem interfejsu czy rozwiązaniem technicznym.
Choć i oni często podzielają entuzjazm startupów (licząc czasem na spektakularne zyski), ich styl pracy jest zupełnie inny. Potrzebują spokoju, czasu na analizę oraz swobody do eksperymentowania. Nie da się tworzyć arcydzieł pod ciągłą presją miliona spraw na wczoraj, bo wymagania rozwijającego się biznesu zmieniają się jak w kalejdoskopie.
Konflikt między hype a rzemiosłem
Konflikt, który można było zażegnać
Nieporozumienia biorą się najczęściej z niezrozumienia, że kultura entuzjastycznej ekspansji i kultura skupienia na jakości to dwa różne sposoby patrzenia na świat. Przykładem jest Jim, projektant z San Francisco, który słusznie uważa, że terminów i kosztorysów nie da się rozciągać w nieskończoność. Ale jego szef, urodzony “czarodziej inwestycyjny”, nie chce słyszeć słowa “nie”. Rezultat? Sfrustrowany zespół, zbyt wiele obietnic na zewnątrz i presja rosnąca z każdą kolejną prezentacją przed inwestorami.

Konflikt, który rozkręca spiralę stresu
- Ludzie hype’u nie mogą zaniedbać ciągłego zdobywania nowych kontraktów czy inwestorów, bo to sens istnienia (i finansowania) startupu.
- Ludzie rzemiosła czują się przytłoczeni natłokiem obietnic, a nie widząc realnej troski o jakość, zaczynają żądać wyższych wynagrodzeń (skoro więcej się od nich wymaga, to i stawka rośnie).
W efekcie startup wpada w błędne koło: jeszcze większa potrzeba szybkiego dopływu gotówki → jeszcze większa presja na zespół craftu → jeszcze większe oczekiwania finansowe i tak w kółko.
Jak połączyć hype i craft – trzy strategie
1. Silna kultura zespołowa zamiast kopiowania korporacyjnych wzorców
Dlaczego zespoły są kluczem?
Wyobraźmy sobie firmę, w której mamy solidną grupę projektową: kilkunastu programistów, kilku projektantów i kierownika projektu. Działają intensywnie, często wspierają klientów bezpośrednio w ich biurach, a czasem wspólnie z nimi tworzą niemal jeden organizm. Taka codzienna współpraca sprawia, że na poziomie zespołu kiełkuje specyficzna mini-kultura rzemiosła, ściśle związana z realnymi zadaniami i potrzebami.
Tymczasem hype rozgrywa się gdzieś w tle – w pięknych salach konferencyjnych, na spotkaniach inwestorskich czy branżowych eventach. Gdyby firma upadła, silny zespół mógłby się przenieść w inne miejsce, pozostając zgranym i skutecznym “komandem”. To właśnie pokazuje, że nieformalna kultura zespołu bywa trwalsza niż rozdmuchana wizja korporacyjna.
Jak zbudować trwały zespół?
- Lider, który rozumie obie kultury i potrafi mediować między nimi,
- Regularne retrospekcje projektowe, by wyciągać wnioski ze współpracy,
- Stałość składu zespołu – nic tak nie niszczy relacji jak ciągłe rotacje ludzi.
2. Infrastruktura, która wspiera uczenie się i wymianę wiedzy
Co to znaczy w praktyce?
- Rotacje między zespołami: umożliwianie pracownikom dołączania do innych grup na pewien czas, by zdobywali nowe umiejętności i świeże spojrzenie,
- Przemyślana komunikacja elektroniczna: stosowanie narzędzi do grupowej wymiany danych, wiki firmowe, systemy do zarządzania wiedzą,
- Fizyczna przestrzeń biurowa: projekt biura sprzyjający spontanicznym spotkaniom – zamiast zamykać się w pokojach, można rozmawiać na korytarzach, w strefach wspólnych,
- Regularne spotkania międzyzespołowe: udział przedstawicieli różnych działów, by wspólnie rozwiązywać problemy i tworzyć spójną kulturę.
W firmach technologicznych często liderzy hype’u traktują informacje jak tajny kapitał. Jeśli jednak zależy nam na realnym postępie, wiedza powinna być wspólna – to jest jedna z naczelnych zasad internetowej rewolucji. Zamykając się w silosach, sami pozbawiamy się energii i kreatywności, które płyną z dzielenia się informacjami.

3. Promowanie eksperymentów na poziomie zespołów
Autonomia kluczem do innowacji
Każdy zespół powinien mieć swobodę w testowaniu nowych pomysłów, podejść i technologii. Dzięki temu firma ewoluuje w sposób naturalny, bazując na faktycznych odkryciach, a nie nakazach z góry. Dla rzemieślników to szansa, by rozwijać się w swoim fachu. Dla ludzi hype’u – sprawdzian, czy projekt będzie mieć szansę na sukces rynkowy.
Mądre kryteria oceny
Jeżeli założyciele (hype) nie umieją określić, co jest realnym sukcesem (np. w wymiarze technicznym czy jakościowym), powinni przynajmniej dać zespołom prawo do definiowania własnych standardów i sposobów mierzenia postępów. Regularne retrospekcje (np. co kwartał czy co pół roku) pozwolą sprawdzić, czy wszystko idzie we właściwym kierunku.
Motywacja, nie tylko akcje
Nic tak nie motywuje rzemieślników jak poczucie, że tworzą coś wartościowego i mają na to realny wpływ. Jeśli organizacja sprowadza się do perspektywy szybkiego zysku i chęci „wypłynięcia na szerokie wody”, wówczas rośnie prawdopodobieństwo, że talent szybko odpłynie do konkurencji.
Kultura organizacyjna – praktyka, nie teoria
Budowanie kultury organizacyjnej w świecie cyfrowego biznesu to długotrwałe, często burzliwe staranie o zbalansowanie dwóch przeciwstawnych energii. Ludzie hype’u będą pchać wszystko do przodu, chcąc zdobyć kolejnego inwestora czy klienta. Ludzie rzemiosła będą walczyć o każdy detal, ceniąc spokojną, metodyczną pracę.
Gdy obie grupy potrafią się porozumieć, firma zyskuje odporny fundament, który nie załamie się przy byle kryzysie. Zespoły stają się mikrospołecznościami, gdzie szacunek dla różnych postaw łączy się z elastycznością i gotowością do ciągłego ulepszania procesów. A to właśnie w zwinnych, stabilnych zespołach rodzi się prawdziwa kultura organizacyjna, trwała i odporna na wstrząsy rynku.
W epoce ciągłych zmian i rewolucji technologicznych wcale nie musimy kopiować drętwych korporacyjnych wzorców. Możemy wypracować własną drogę, stawiając na empatię, współpracę i docenianie talentów – zarówno tych od wielkich, śmiałych wizji, jak i tych, którzy wolą w ciszy tworzyć mistrzowskie rozwiązania techniczne. Bo właśnie takie połączenie hype i rzemiosła stanowi siłę największych sukcesów w świecie IT (i nie tylko).